Wakacje i wycieczki w górach
Karpaty - Spisz i Pieniny
2014-02-20
Szlakiem przez Pieniny i dalej Drogą Pienińską do Szczawnicy
Szczawnica od samego poranka spowita była w gęstej mgle. Wiedzieliśmy, że gdzieś tam wyżej świeci piękne słońce i trzeba się tam jak najszybciej dostać. Wysiedliśmy na pierwszym przystanku i udaliśmy się na Drogę Pienińską, najpierw przechodząc przez most, a następnie mijając przystań flisacką. Po 10 minutach drogi skręciliśmy na niebieski szlak, prowadzący na Szafranówkę. Podeszliśmy około 100 metrów i dotarliśmy do Schroniska PTTK na Orlicy.
Od schroniska ruszyliśmy leśną ścieżką i jest to chyba najtrudniejszy odcinek tej części trasy, trwający zaledwie kilkanaście minut. Mgła nie ustępowała i z przełęczy nie mieliśmy żadnych widoków. Przekroczyliśmy granicę ze Słowacją i skierowaliśmy się do miejscowości Leśnica. Prowadził nas przez całą drogę szlak żółty. Trasa była bardzo błotnista, ale za to słońce coraz częściej się pokazywało. Przed samą słowacką miejscowością, dobrze było widać pienińską Sokolicę.
Po przejściu przez centrum Leśnicy, dotarliśmy do mostu i kontynuowaliśmy podróż, już w kierunku Czerwonego Klasztoru w Sromowcach Niżnych. Jest to bardzo widokowa trasa, dająca możliwość obejrzenie Trzech Koron od drugiej strony. Dojście do niezbyt wysokiego szczytu o nazwie Targov nie jest trudne i prowadzi po leśnej i ubitej drodze. Na samym szczycie można odpocząć, usiąść na ławce, a wychodząc na polanę podziwiać piękne widoki. Zostaliśmy tam na chwilę, a potem ruszyliśmy w dalszą trasę.
Podążając dalej, oglądaliśmy Trzy Korony od strony, której jeszcze nie znaliśmy, a ponadto szczyty: Nowa Góra, Macelową, Stredny Diel czy Holica. Chwilę później widoki już się skończyły i weszliśmy do lasu. Przez 2 kilometry gdzieniegdzie wyłaniały się okoliczne górki. Gdy wyłoniliśmy się spośród drzew, dało się dostrzec przełom Dunajca.
Zanim dotarliśmy do kolejnej z miejscowości, to zatrzymaliśmy się na Przełęczy pod Klasztorną Górą (Sedlo Cerla). Tam były nie tylko krajobrazy pienińskie, ale także tatrzańskie. Szkoda, że nie były takie jak kilkanaście dni temu na Wysokiej.
Po kilkukilometrowej trasie ze Szczawnicy, dotarliśmy wreszcie do Czerwonego Klasztoru leżącego w Sromowcach Niżnych. Miejscowość tętniła życiem. Wiele osób spacerowało, niektóre wybierały się dopiero na Okrąglicę. Była godzina 12:30, dlatego tak jak planowaliśmy, poszliśmy do schroniska na obiad. Zabawiliśmy tam dłuższy czas. Jakoś nie chciało nam się tego miejsca opuszczać.
Tak jak myśleliśmy, w Szczawnicy byliśmy około 17. Zrobiliśmy jeszcze małe zakupy i poszliśmy jeszcze szukać miejsca noclegowego. Było bardzo dużo wolnych miejsc, chociaż jeszcze trwały ferie.
Do zobaczenia na szlaku !
mynaszlaku.pl
opublikowano: 2014-03-02